3. Zlot Przewodników Turysty
stycznych Województwa Łódzkiego odbył się w tym roku na Ziemi Łęczyckiej w
dniach 23-24 września.
Przedstawicielstwo Łódzkiego
Koła Przewodników ruszyło do Łęczycy, gdzie na Zamku Królewskim rozpocząć miał
się Zjazd, z dworca Łódź Fabryczna. Wyczekiwaliśmy autokaru, tymczasem na
przystanek zajechał niezbyt pojemny busik, który wraz z innymi pasażerami
szczelnie wypełniliśmy. Od rana lał rzęsisty deszcz, a my powoli, w niestety
dość sporym ścisku, podążaliśmy na północ. W Łęczycy również padało, toteż
błyskawicznie uciekliśmy do zamku.
Tam odbyło się oficjalne
otwarcie Zlotu, a także wymiana pierwszych uprzejmości i upominków. Wszyscy
uczestnicy otrzymali zeszyciki, w które mogli później zbierać pieczątki, będące
"przepustką" do otrzymania odznaki "Szlakiem walk nad Bzurą
1939", pamiątkowe koszulki i kilka innych drobiazgów. Kilka chwil później
około dwudziestka uczestników Zlotu (jak zostało to określone - "kwiat
przewodnictwa, najlepsi z najlepszych") udała się na dworzec PKS w Łęczycy,
skąd busem ruszyliśmy na zwiedzanie zaplanowanych przez Organizatorów atrakcji.
Pierwszą z nich był Piątek -
miejscowość słynąca z położenia dosłownie w centrum Polski. Zatrzymaliśmy się
na kilka chwil pod pomnikiem symbolizującym geometryczny środek naszego państwa
i dowiedzieliśmy się, że otrzymamy w nagrodę... pamiątkowe certyfikaty,
potwierdzające wizytę w tym miejscu. W międzyczasie mogliśmy także obejrzeć
galerię zdjęć obrazujących zniszczenia po walkach we wrześniu 1939 roku. Z
piątkowskiego rynku przeszliśmy kilkaset metrów na północ, gdzie zatrzymaliśmy
się pod kolejnym pomnikiem - tym razem upamiętniającym żołnierzy walczących
podczas Bitwy nad Bzurą.
Kolejnym punktem do odwiedzenia
był malowniczo położony, drewniany kościół pod wezwaniem Matki Boskiej
Łaskawej. Musieliśmy chwilkę poczekać na otwarcie drzwi kościoła, co
poskutkowało uaktywnieniem się grzybiarzy, błyskawicznie wypatrujących na
trawniku przyległym do kościoła smakowitych kąsków. W świątyni mieliśmy okazję
zobaczyć obraz Matki Boskiej Łaskawej, który ponoć został wyrzucony na brzeg
wylewającej często i obficie Bzury. Po wyjściu z kościoła czekała nas miła
niespodzianka - rozgrzewający i smakowity poczęstunek z lokalnych specjałów!
Pokrzepieni (mimo wciąż
padającego deszczu) udaliśmy się do Oporowa. Przepiękny, gotycki zamek
zwiedziliśmy wnikliwie zaglądając we wszelkie zakamarki, podziwiając urokliwe
wnętrza, zadzierając głowy by zobaczyć efektowne stropy i wystawiając głowy
przez okna skąd spoglądaliśmy na przylegający do zamku park. I chociaż zbliżała
się już pora obiadu - skusiliśmy się na kolejne smakowanie frykasów -
czekających na nas przy zamkowej studni.
Na obiad udaliśmy się do
Gościńca Ułańskiego w Bedlnie. Cóż mogliśmy otrzymać innego na obiad niż pyszny
rosół, kotlety schabowe, ziemniaki i surówkę? Mniam!
Najedzeni udaliśmy się do
Kutna. Wysiedliśmy pod Zespołem Pałacowym Gierałty, który obecnie mieści
Państwową Szkołę Muzyczną. Nie przyjechaliśmy tu jednak uczyć się gry na
instrumentach. Za pałacem rozciąga się park, noszący obecnie imię Wiosny Ludów.
W nim mieści się Muzeum Bitwy nad Bzurą. Umiejscowiona w kaplicy grobowej
Mniewskich placówka prezentuje bardzo ciekawe eksponaty związane z bitwą. W tym
miejscu było, zdaje się, najłatwiej zobrazować sobie przebieg i uczestników
tego wydarzenia.
Z Kutna pomknęliśmy do
Krośniewic, aby zwiedzić dwie placówki. Pierwszą było Muzeum Jerzego Dunin -
Borkowskiego, słynnego kolekcjonera pochodzącego właśnie z Krośniewic. Muzeum
prezentuje tak różnorodną kolekcję, że aż trudno byłoby się w niej samemu
połapać. Na szczęście mogliśmy tu liczyć na pomoc prawdziwych pasjonatów,
którzy pomogli nam odpowiednio zapoznać się zarówno z eksponatami jak i
charakterem samego Jerzego Dunin - Borkowskiego.
Równie szczegółowo i z ogromną
pasją została nam także przedstawiona historia Władysława Andersa w
"Andersówce", czyli miejscu jego urodzenia. Znajdujące się w Błoniu
wysłuchaliśmy nie tylko wielu faktów z życia generała, ale także kilku
ciekawostek dotyczących Rajmunda Rembielińskiego - patrona łódzkiego Koła
Przewodników PTTK.
Czas uciekał nieubłaganie, a
nas czekała jeszcze biesiada w Besiekierach. Stąd pojawiły się wątpliwości -
czy odwiedzać kościół mariawitów w Starej Sobótce. Ostatecznie zdecydowaliśmy
się zajrzeć tam, chociaż tylko na moment. Było warto - świątynia pod wezwaniem
św. Mateusza majestatycznie prezentowała się w półmroku, a zgromadzeni lokalni
duchowni podzielili się kilkoma słowami tyczącymi się życia parafii i zasad
działania wspólnoty mariawickiej.
Wreszcie dotarliśmy do Besiekier,
gdzie w tamtejszym Siedlisku już czekały na nas suto zastawione stoły i
trzaskające wesoło płomienie ogniska. Mogliśmy wreszcie złapać oddech, chociaż
o to nie było tak łatwo przez rzucane co chwilę żarty i anegdoty uczestników
Zlotu. Dość powiedzieć, że chwilami trudno było przełknąć choćby kęs
przygotowanych pyszności - tak nam było do śmiechu. Po skończeniu biesiady
udaliśmy się na zasłużony odpoczynek do hotelu 105, w Sierpowie nieopodal
Łęczycy.
Drugi dzień Zlotu poświęciliśmy
zwiedzaniu Łęczycy. Zobaczyliśmy więc Archikolegiatę w Tumie i rzuciliśmy okiem
nad łęczyckie mokradła, żeby dostrzec pozostałości dawnego grodziska.
Zwiedziliśmy również cmentarz w Tumie, a następnie ten w Łęczycy. Chociaż
poprzedniego dnia już po południu deszcz nas omijał, to od rana znów nie miał
litości. Toteż kiedy tylko dostaliśmy się na łęczycką Starówkę udaliśmy się
do... kawiarni, gdzie przy pysznym cieście i gorącej kawie przeczekaliśmy
najgorszą ulewę.
Rozanieleni udaliśmy się do
dawnego klasztoru dominikanów, którego losy potoczyły się tak niezwykle, że
później stał się... więzieniem. Bardzo sugestywne i ponure miejsce, które
jednak koniecznie należy zobaczyć. Choćby dla refleksji.
Kolejnym punktem na trasie był
kościół św. Andrzeja Apostoła, zbudowany nieopodal miejsca gdzie świetnie
zachowała się linia dawnych murów miejskich. Zostały one wbudowane w klasztor
podówczas norbertanek, a obecnie urszulanek.
Po zwiedzeniu kościoła pozostał
nam ostatni, ale kluczowy obiekt do zwiedzenia - Zamek Królewski. Wystawa archeologiczna
stanowi doskonałe uzupełnienie wizyty w Tumie, warto też spojrzeć na dzieła
sztuki, licznie zebrane na drugiej z wystaw, aż wreszcie można udać się na
spotkanie z "mieszkańcami" Ziemi Łęczyckiej w ludowych strojach,
którzy na pewno wiedzą kim był Boruta. Jeśli jednak nie to, podobnie jak my - w
ostatniej z sal Muzeum mogą zobaczyć setki wcieleń tego diabła.
Z wieży Zamku widać było już,
że zbliża się koniec naszego Zlotu. Obiad zakończył nasze dwa dni wędrówki.
Uczestnicy Zlotu zostali wynagrodzeni za trudy pięknymi albumami dotyczącymi
Ziemi Łęczyckiej oraz, rzecz jasna, obiecanymi dzień wcześniej odznakami. Teraz
pozostaje czekać do kolejnego roku na czwarty już Zlot Przewodników Województwa
Łódzkiego!
Tekst Mateusz Bajas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz