poniedziałek, 4 grudnia 2017

3. Zlot Przewodników Turysty stycznych Województwa Łódzkiego



3. Zlot Przewodników Turysty stycznych Województwa Łódzkiego odbył się w tym roku na Ziemi Łęczyckiej w dniach 23-24 września.
Przedstawicielstwo Łódzkiego Koła Przewodników ruszyło do Łęczycy, gdzie na Zamku Królewskim rozpocząć miał się Zjazd, z dworca Łódź Fabryczna. Wyczekiwaliśmy autokaru, tymczasem na przystanek zajechał niezbyt pojemny busik, który wraz z innymi pasażerami szczelnie wypełniliśmy. Od rana lał rzęsisty deszcz, a my powoli, w niestety dość sporym ścisku, podążaliśmy na północ. W Łęczycy również padało, toteż błyskawicznie uciekliśmy do zamku.
Tam odbyło się oficjalne otwarcie Zlotu, a także wymiana pierwszych uprzejmości i upominków. Wszyscy uczestnicy otrzymali zeszyciki, w które mogli później zbierać pieczątki, będące "przepustką" do otrzymania odznaki "Szlakiem walk nad Bzurą 1939", pamiątkowe koszulki i kilka innych drobiazgów. Kilka chwil później około dwudziestka uczestników Zlotu (jak zostało to określone - "kwiat przewodnictwa, najlepsi z najlepszych") udała się na dworzec PKS w Łęczycy, skąd busem ruszyliśmy na zwiedzanie zaplanowanych przez Organizatorów atrakcji.
Pierwszą z nich był Piątek - miejscowość słynąca z położenia dosłownie w centrum Polski. Zatrzymaliśmy się na kilka chwil pod pomnikiem symbolizującym geometryczny środek naszego państwa i dowiedzieliśmy się, że otrzymamy w nagrodę... pamiątkowe certyfikaty, potwierdzające wizytę w tym miejscu. W międzyczasie mogliśmy także obejrzeć galerię zdjęć obrazujących zniszczenia po walkach we wrześniu 1939 roku. Z piątkowskiego rynku przeszliśmy kilkaset metrów na północ, gdzie zatrzymaliśmy się pod kolejnym pomnikiem - tym razem upamiętniającym żołnierzy walczących podczas Bitwy nad Bzurą.
Kolejnym punktem do odwiedzenia był malowniczo położony, drewniany kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Łaskawej. Musieliśmy chwilkę poczekać na otwarcie drzwi kościoła, co poskutkowało uaktywnieniem się grzybiarzy, błyskawicznie wypatrujących na trawniku przyległym do kościoła smakowitych kąsków. W świątyni mieliśmy okazję zobaczyć obraz Matki Boskiej Łaskawej, który ponoć został wyrzucony na brzeg wylewającej często i obficie Bzury. Po wyjściu z kościoła czekała nas miła niespodzianka - rozgrzewający i smakowity poczęstunek z lokalnych specjałów!
Pokrzepieni (mimo wciąż padającego deszczu) udaliśmy się do Oporowa. Przepiękny, gotycki zamek zwiedziliśmy wnikliwie zaglądając we wszelkie zakamarki, podziwiając urokliwe wnętrza, zadzierając głowy by zobaczyć efektowne stropy i wystawiając głowy przez okna skąd spoglądaliśmy na przylegający do zamku park. I chociaż zbliżała się już pora obiadu - skusiliśmy się na kolejne smakowanie frykasów - czekających na nas przy zamkowej studni.
Na obiad udaliśmy się do Gościńca Ułańskiego w Bedlnie. Cóż mogliśmy otrzymać innego na obiad niż pyszny rosół, kotlety schabowe, ziemniaki i surówkę? Mniam!
Najedzeni udaliśmy się do Kutna. Wysiedliśmy pod Zespołem Pałacowym Gierałty, który obecnie mieści Państwową Szkołę Muzyczną. Nie przyjechaliśmy tu jednak uczyć się gry na instrumentach. Za pałacem rozciąga się park, noszący obecnie imię Wiosny Ludów. W nim mieści się Muzeum Bitwy nad Bzurą. Umiejscowiona w kaplicy grobowej Mniewskich placówka prezentuje bardzo ciekawe eksponaty związane z bitwą. W tym miejscu było, zdaje się, najłatwiej zobrazować sobie przebieg i uczestników tego wydarzenia.
Z Kutna pomknęliśmy do Krośniewic, aby zwiedzić dwie placówki. Pierwszą było Muzeum Jerzego Dunin - Borkowskiego, słynnego kolekcjonera pochodzącego właśnie z Krośniewic. Muzeum prezentuje tak różnorodną kolekcję, że aż trudno byłoby się w niej samemu połapać. Na szczęście mogliśmy tu liczyć na pomoc prawdziwych pasjonatów, którzy pomogli nam odpowiednio zapoznać się zarówno z eksponatami jak i charakterem samego Jerzego Dunin - Borkowskiego.
Równie szczegółowo i z ogromną pasją została nam także przedstawiona historia Władysława Andersa w "Andersówce", czyli miejscu jego urodzenia. Znajdujące się w Błoniu wysłuchaliśmy nie tylko wielu faktów z życia generała, ale także kilku ciekawostek dotyczących Rajmunda Rembielińskiego - patrona łódzkiego Koła Przewodników PTTK.
Czas uciekał nieubłaganie, a nas czekała jeszcze biesiada w Besiekierach. Stąd pojawiły się wątpliwości - czy odwiedzać kościół mariawitów w Starej Sobótce. Ostatecznie zdecydowaliśmy się zajrzeć tam, chociaż tylko na moment. Było warto - świątynia pod wezwaniem św. Mateusza majestatycznie prezentowała się w półmroku, a zgromadzeni lokalni duchowni podzielili się kilkoma słowami tyczącymi się życia parafii i zasad działania wspólnoty mariawickiej. 
Wreszcie dotarliśmy do Besiekier, gdzie w tamtejszym Siedlisku już czekały na nas suto zastawione stoły i trzaskające wesoło płomienie ogniska. Mogliśmy wreszcie złapać oddech, chociaż o to nie było tak łatwo przez rzucane co chwilę żarty i anegdoty uczestników Zlotu. Dość powiedzieć, że chwilami trudno było przełknąć choćby kęs przygotowanych pyszności - tak nam było do śmiechu. Po skończeniu biesiady udaliśmy się na zasłużony odpoczynek do hotelu 105, w Sierpowie nieopodal Łęczycy.
Drugi dzień Zlotu poświęciliśmy zwiedzaniu Łęczycy. Zobaczyliśmy więc Archikolegiatę w Tumie i rzuciliśmy okiem nad łęczyckie mokradła, żeby dostrzec pozostałości dawnego grodziska. Zwiedziliśmy również cmentarz w Tumie, a następnie ten w Łęczycy. Chociaż poprzedniego dnia już po południu deszcz nas omijał, to od rana znów nie miał litości. Toteż kiedy tylko dostaliśmy się na łęczycką Starówkę udaliśmy się do... kawiarni, gdzie przy pysznym cieście i gorącej kawie przeczekaliśmy najgorszą ulewę.
Rozanieleni udaliśmy się do dawnego klasztoru dominikanów, którego losy potoczyły się tak niezwykle, że później stał się... więzieniem. Bardzo sugestywne i ponure miejsce, które jednak koniecznie należy zobaczyć. Choćby dla refleksji.
Kolejnym punktem na trasie był kościół św. Andrzeja Apostoła, zbudowany nieopodal miejsca gdzie świetnie zachowała się linia dawnych murów miejskich. Zostały one wbudowane w klasztor podówczas norbertanek, a obecnie urszulanek. 
Po zwiedzeniu kościoła pozostał nam ostatni, ale kluczowy obiekt do zwiedzenia - Zamek Królewski. Wystawa archeologiczna stanowi doskonałe uzupełnienie wizyty w Tumie, warto też spojrzeć na dzieła sztuki, licznie zebrane na drugiej z wystaw, aż wreszcie można udać się na spotkanie z "mieszkańcami" Ziemi Łęczyckiej w ludowych strojach, którzy na pewno wiedzą kim był Boruta. Jeśli jednak nie to, podobnie jak my - w ostatniej z sal Muzeum mogą zobaczyć setki wcieleń tego diabła.
Z wieży Zamku widać było już, że zbliża się koniec naszego Zlotu. Obiad zakończył nasze dwa dni wędrówki. Uczestnicy Zlotu zostali wynagrodzeni za trudy pięknymi albumami dotyczącymi Ziemi Łęczyckiej oraz, rzecz jasna, obiecanymi dzień wcześniej odznakami. Teraz pozostaje czekać do kolejnego roku na czwarty już Zlot Przewodników Województwa Łódzkiego!
Tekst Mateusz Bajas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz